Steel Soldiers

W ciągu ostatnich dziesięciu lat producenci gier komputerowych wypuścili na rynek całe morze RTSów. Część z nich rzeczywiście była znakomita, jednak wiele nie nadawało się nawet do zapchania pustego miejsca na półce. Najliczniejszą grupę stanowiły zaś przeciętniaki – programy mające sporo zalet, lecz i nie mniej wad. Do niej właśnie zaliczyłbym pierwszego Z, program o wspaniałych, pełnych humoru wstawkach filmowych z niezbyt przebojową grafiką i zaledwie dobrą grywalnością. Pojawił się on jak meteor w 1996 roku i nie zwojowawszy wiele, schował się w jakiś komputerowy kącik, gdzie przeczekał do początków XXI wieku. Czyli do dziś.
Oto bowiem na horyzoncie pojawiła się kontynuacja Z. Początkowo nazywano ją po prostu Z2, jednak z czasem przerodziła się w Steel Soldiers. Wszystko za sprawą pewnej amerykańskiej kompanii spoza branży gier komputerowych. Otóż gdyby zaistniała konieczność zrobienia trzeciej części Z, nie mogłaby się ona nazywać Z3, gdyż… wspomniana firma tak się nazywa! A lepiej na zimne dmuchać niż się ciepłym sparzyć, nie?
Steel Soldiers pozostanie RTS-em. Jego akcja wciąż będzie rozgrywać się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Po blisko 500-letniej wojnie TransGlobal Industries i MegaCom Corporation gotowe są podpisać porozumienie pokojowe. Wszystko jest już zaplanowane, nawet długopisy leżą już koło obitego czerwonym skajem zeszytu z treścią ugody. Jednak nagle pojawiają się niezgodności i w ciągu kilku chwil wszystko legnie w gruzach. Rozpoczyna się kolejna wojna.
Gracz może stanąć po jednej z dwóch dostępnych stron – są to oczywiście TransGlobal i MegaCom. Niezależnie od wyboru otrzyma armię i jedno proste zadanie: „zniszczyć tego przeklętego wroga”! Narzędziami zagłady będą przede wszystkim znane z części Z roboty (w tym technik, saper i szpieg), wsparte m.in. przez czołgi, samoloty i jednostki nawodne. Łącznie przygotowanych zostanie około 30 jednostek, z których każdą cechować ma oryginalność, funkcjonalność i estetyka. Do tego dojdzie dwadzieścia różnych budynków. Będzie można je nie tylko niszczyć, ale i przejmować na własność.
Nie zabraknie też zadań do wykonania. Twórcy gry wywodzący się ze znanej starszym graczom kompanii Bitmap Brothers przygotowali 30 misji rozgrywających się w różnych środowiskach (las, lodowiec, teren wulkaniczny, pustynia, dżungla), porach dnia (noc, dzień) i różnych warunkach atmosferycznych (deszcz, śnieg, burza z piorunami). Ich tworzeniem zajmuje się m.in. Martin Pond, współtwórca Imperium Galactica 2 i Medievil. W Steel Soldiers nie będzie za to wydobywania surowców. Autorzy zdecydowali się zastosować manewr znany z części pierwszej gry, to jest skoncentrować się na walce i nagradzać graczy potrzebnymi do produkcji jednostek pieniędzmi w zamian za zdobywane tereny. A te zdobywać się będzie w sposób niestandardowy. Przejęcie ich podkreślić trzeba zdobyciem flagi zatkniętej na budynku centralnym – zupełnie jak w dawnych czasach, kiedy to chorągwie dowodziły o triumfie wojsk.
Od strony graficznej program ma się prezentować znakomicie. Przedsmak tego mamy już na screenach; w miejsce znanej z Z grafiki 2D pojawił się modny i śliczny trójwymiar. Niektóre jego elementy, takie jak np. woda, wyglądają naprawdę ładnie. Podczas zabawy czarować mają też realistyczne wybuchy, cienie, dymy, blaski, a także i światła rzucane przez kołujące pojazdy. Ukształtowanie terenu będzie się zmieniać wskutek ostrzału, pozostanie też nie bez wpływu na widoczność i skuteczność jednostek. Pytanie tylko, czy jakiekolwiek 3D jest w stanie wyglądać śliczniej niż ręcznie malowane 2D…
Na koniec warto wspomnieć, iż Steel Soldiers zostanie zaopatrzony w tryb multiplayer. Przygotowano 20 misji oraz umożliwiono zabawę w Internecie i przez LAN. Ponieważ gra pojawi się w Polsce w jedynej właściwej wersji językowej (naszej ojczystej!), można zaryzykować stwierdzenie, iż spotka się ze sporym zainteresowaniem. Jednak czy zdoła wygrać bój o prymat w kategorii RTS-ów 3D, mając za konkurentów np. Ground Control i Starship Troopers, przekonamy się dopiero w maju…